Miesięczne archiwum: Listopad 2017

Panama Kostaryka

W związku z fantastyczną pogodą za oknem oddalamy się z koleżanką małżonką na kolejny podbój Ameryki Łacińskiej.

Podróż

Co tu dużo pisać. Godzina 24 wyjazd z domu kierunek Warszawa parking na Okęciu. Meldujemy się na lotnisku o jakiejś chorej nocnej godzine i grzecznie czekamy na samolot. Kierunek Panama. 7 rano startujemy z przesiadką we Frankfurcie.  Już po 15 godzinach wylądowaliśmy w Panamie. Lot Lufthansą z o dziwo dobrym jedzeniem przebiegł bez zakłóceń. Przygody muszą być więc w samolocie dali nam deklaracje celne, a w nich pytania typu czy wwozi pan owoce, warzywa, przetwory mięsne itp. Oczywiście standartowo mamy jakieś puszki, kabanosy, pieczywo czy inne owoce. Wszystko starannie upakowane po walizkach. Idziemy do odprawy dajemy deklarację świętego podróżnika i od razu Eli walizka wzbudza alarm i jest fajnie.Moja perfekcyjna znajomość hiszpańskiego uratowała nam tyłek.Innymi słowy celnik jak miał 7ze mną rozmawiać to wolał z nikim nie rozmawiać i tego się trzymaliśmy. Chwilę po odprawie pojechaliśmy do hotelu i robimy aaa. Jesteśmy wykończeni.

 

Ruszamy zobaczyć 8 cud świata, czyli Kanał Panamski. Budowla zostaĺa rozpoczęta przez Francuzów w dziewiętnastym wieku, a ukoñczona przez amerykanòw w 1914 roku. Plany budowy tego przesmyku datują się jeszcze 200-300 lat wcześniej. Łączy on dwa Oceany Pacyfic i Atlantycki skracając w sposób skuteczny drogę np. do USA. Przepłynięcie 80 km odcinka zajmuje wszystkim jednostkom minimum 9-10 godzin. Jednostki pływające wykupują przepływ kanałem na rok wcześniej Jeżeli ktoś nie wykupił przepływu a przybędzie do kanału musi zapłacić podwójną opłatę. Należność za transfer tą drogą zależy od wagi jednostki. Maksymalna opłata w wysokości ponad 350 tysięcy dolarów została pobrana od norweskiego wycieczkowca, najmniejsza poniżej dolara od pasjonata podróżnika. Kanał Panamski i opłaty pobierane za jego przepłynięcie stanowią 45% krajowego produktu brutto. Jest to główne źródło dochodu Panamy. Typowa opłata za przepłynięcie kanału wynosi 50000 $.

 

widok na Kanał w kierunku morza karaibskiego.

Statki są przeciągane przez śluzy za pomocą specjalnych ciągników poruszjących się po szynach wzdłuź kanału

W drodze.

sklep wielkopowierzchniowy

Stoisko z warzywami i nasz pierwszy zakupUzupełniamy prowiant

Zakupione owoce to pomidory drzewne Pycha!,

Pomidory w przekroju

Kierunek wioska Indian Embera. Tu pierwsza ciekawostka dopóki parku nie było prowadzili oni swój naturalny byt. Czyli połowy ryb, wyrąb lasu, czy też inne polowania. Innymi słowy żyli jak wszyscy inni Indianie na całym świecie, od momentu utworzenia parku narodowego ich jedynym źródłem dochodu jest turystyka.

Wioska Indian.

Nasz obiad.

Ela z wodzem w indiańskich pląsach.

Kolejny etap naszej podróży to wyspa Bocas del Toro

Skoro wczesna noc czyli jakaś czwarta rano ruszamy samolotem Air Panama na archipelag wysp zlokalizowany na Morzu Karaibskim. Wyspy w dużej mierze stanowią tutejsze rezerwaty przyrody co skutkuje ciszą,  dziewiczą przyrodą i niesamowitą atmosferą. W czasie naszej dwudniowego pobytu tutaj mamy okazję zobaczyć Leniwce żyjące w swoim naturalnym środowisku, spędzić dzień na łodzi buszując po pobliskich wyspach, podejrzeć z boku dżunglę – las deszczowy, czy też poleżeć do góry brzuchem jak prawdziwy Leniwiec.

Podobnymi wynalazkami latałem w Polsce w czasie studiów jakieś 30-lat temu

Pokój hotelowy

Widok z tarasu pokoju

Wizyta w okolicznym klimatycznym miasteczku

„kampera na gwarancji z pełnym wyposażeniem tanio sprzedam”

Nasz pierwszy genialny sok w terenie

Budynek urzędowy należycie przystrojony

Miejscowa straż pożarna ” w wolnych chwilach restauruje dawniejszy sprzęt pożarniczy”

To bodajże kapitanat portu

Pierwszy rodzynek w Panamie 

Każdy może swojego pupila w tym wypadku gadającego zabierać na spacer

Wierni tradycjom udajemy się na obiad do lokalnego baru dla miejscowych OBIAD GENIALNY

Z pozycji wody dzień kolejny

 

Brzegi wysp prawie dziewiczych

Okiem pod wodę

W tym gąszczu gdzieś siedzą Leniwce

Leniwiec zapożyczony z debilnetu

Knajpki drinki w drodze

Ot tak

Plaża żab czerwonych i kawałek spaceru lasem deszczowym /prywatnym/  Ten malutki listek co by go mrówki nie zeżarły pokryty jest specjalnym nalotem

My tu mieszkamy, a ty się pilnuj

Koniec tych boskich chwil pora wracać

Dziś ruszamy taksówką wodną w kierunku Kostaryki i dzień minie nam globalnie w podróży. Skoro świt ruszamy.

Obsługa hotelu ekspediuje nasz bagaż

Taksówka wodna będziemy nią płynąć prawie godzinę

Ceny paliwa w dolarach, a ta łódka z beczkami to pływającą stacja benzynowa

Kontrola emigracyjna wyjazd z Panamy tylko godzina stania i nalważniejsze pytanie jaki masz zawód

Do zeszłego roku funkcjonował na granicy ten most liczyliśmy na atrakcję, gdyż są opisywane przeprawy nim na YouTube,  a tu lipa wybudowali nowy

Welcome Kostaryka

Plantacja bananów niestety tylko tak z boku

Banany oznaczają takimi różnokolorowymi tasiemkami i na podstwie jakiegoś tam klucza wiadomo kiedy daną kiść zerwać. Banany są w workach celem ochrony przed wszelkiego rodzaju zwierzyną od insektów po ptaki, małpy itp. Równocześnie worki kumulują wydzielane przez nie gazy i to powoduje jednoczesne dojrzewanie kiści. Na dole to wystające to kwiat bananowca.

Stragąny owocowe. Tu ciekawostka w Kostaryce spożywa się około 300 różnych owoców !!,

Miejscowi jedzą w zasadzie tylko te najmniejsze gatunki, duże wyłącznie na sprzedaż do europy. 

Nasze zakupy i krótkie pierdu-pierdu ze sprzedawcą. Obiad zaczynamy od degustacji jakiegoś pysznego owocu, a na stole już czeka na nas miska i dwa różne soki z owoców których nazw nie odważę się cytować.

Restauracja od kuchni

A tu jeszcze przybłąkała się śliczna stonoga

Dziś ruszamy w kierunku plantacji kawy i rezerwatu przyrody. Tak więc po opuszczeniu hotelu ruszamy.

Plantacja kawy. Tu pierwsza ciekawostka na plantacjach kawy w Kostaryce wolno uprawiać wyłącznie kawę Arabica.

Wejście i od razu degustacja różnych odmian.

Krzewy na których widać częściowo dojrzałe owoce. Kawę zbiera się wyłącznie ręcznie. 

Owoce kawy już dojrzałe i wyskubane ziarna.

Sadzonki 

Ela przy zbiorach.

Dawne wózki do zbiorów.

Maszyny do selekcji ziaren.

Ziarna

Kawa po obraniu przygotowana  i podzielona w zależności od klasy

Ela suszy kawę

Maszyna do palenia kawy.

Gotowa wyselekcjonowana kawa w w większości na eksport. I tu ciekawostka z kawy normalnej po wywiezieniu jej do niemiec powstaje kawa bezkofeinowa. Kofeina trafia do różnych zakładów produkcyjnych np. Coca Coli, a bezkofeinowa Arabica spowrotem do dalszej dystrybucji do Kostaryki.  Cała operacja w zamian za kofeinę jest dla kostyrańczykow bezpłatna?Bez Bananowce. Bez skojarzeń proszę.Twórczość własnaEukaliptus tęczowy.

Jak zapewne większość z Was wie „dzień bez zupy dniem do du..” więc dzisiejszy dzień ową uzupełniamy. Zupa super

Cena też niczego sobie jedyne 13 dolarów

Przed nami rezerwat przyrody – prywatna posiadłość amerykańskiego milionera

Ja tu jestem pierwsza i proszę o zdjęcie. Mówisz masz.

Większość zwierząt porusza się tutaj wraz z nami. Wrażenie niesamowite, gdy koło ucha przelatuje sobie taki maleńki Tukan.

Leniwce

Motyle owady

Koliber

La Paz waterfall

Jest moc. Przyjechali z europy wziąść ślub

Typowy środek transportu. Tu i w Panamie jest ich mnóstwo

Dzisiejszy dzień z góry zaplanowany jako łatwy zaczynamy od zwiedzania parku narodowego.

W drodze na jakimś wiadukcie obserwujemy przy rzece stado Iguan.

Proszę się przyjrzeć na brzegu widać krokodyla na piasku.

Kawałek dalej plantacja ananasów.

Tu nasz kierowca wypatrzył leniwca wysoko na drzewie,  równocześnie dało się słyszeć odgłos orła, naturalnego wroga leniwca.

Dotarliśmy do Parkunarodowego.  Tutaj sprawa jest o tyle kłopotliwa iż tablet na ktorym są robione zdjęcia i pisana relacja nie oddaje wyrazistości robionych zdjęć.  Może uda Wam się do patrzeć na załączonych fotografiach małpy, ptaki, leniwce. Inne zdjęcia wstawię po powrocie /inny aparat/.

Pod koniec dnia ja pojechałem oglądać niedawno funkcjonujący wulkan, a koleżanka małżonka na gorące źródła.

Daeser.

Z części lądowej ruszamy nad ocean.

Karmik przy stołówce.

Gdzieś z ukrycia. 

Pamiątki jak wszędzie tandeta i obowiązuje stare przysłowie; obojętnie gdzie pojedziesz pamiątki i tak przywieziesz z Chin. Do tego drogo, bo w całej Kostaryce jest dwa razy drożej niż np. w USA.

Wyjątek ten człowiek wyłamuje się z pozycji tandeta.

Krokodyle

Na naszej trasie krokodyle pojawiały się wielokrotnie natomiast nigdy w takiej ilości. Miejsce to jest szeroko opisywane, gdyż rząd Kostaryki postanowił tutejsze krokodyle stąd wyekspediować. Tak też się stało krokodyle zostały wyłapane i przewiezione w miejsca odległe o jakieś 200-300 km. I stała się rzecz dziwna, gdyż gady w komplecie wróciły na stare śmieci.

Po prawie całodziennej podróży pokazał nam się ocean.

Spacerując w bocznych uliczkach małego miasteczka trafiliśmy na amerykanina – gringo zamieszkującego tutaj i usłującego pogonić wspomnienie campera za drobne 5 tys. dolarów.

Plantacja palm z których owoców po wciśnięciu powstaje olej palmowy używany między innymi np. do produkcji margaryny.

Zakupy. Sklepy jak u nas tyle tylko, że mineralna gazowana do whiski to szczyt luksusu. Butelka najtaniej 3 dolary.

Lody w mieście.

Temat dnia plaźa wakacje po tutejszemu finito.

Najpierw dokończmy temat plantacji palm. Tak więc na zdjęciach zakład przetwórczy. Na marginesie praca na tych plantacjach jest śmiertelnie niebezpieczna ze względu na to iż jest to siedlisko i jedno wielkie gniazdo rozrodcze węży.

Plaża

Charakterystyczny dla tel plaży jest ogon wieloroba.

Krokodyle tak jak na północy Australii towarzyszą nam wszedzie.

Koledzy nibyCejrowski zdobywają owoce palmy.

Zdobyw y Żywca nie poniżają się do poziomu palm.

W jednym punkcie w odległości maksymalnie10m wszystkie zdjęcia.

   

Dziś ostatni dzień w lasach deszczowych Kostaryki.Z moich obserwacji wynika iż Kostaryka jast jednym wielkim lasem. Biorąc pod uwagę fakt iż obowiązuje tu prawie całkowity zakaz wyrebu lasu, ponad połowa kraju objeta jest obszarami chronionymi typu parki, rezerwaty itp. Jest to idealne miejsce dla miłośników zwierząt,  przyrody. My mieliśmy przyjemność liznąć kawałek tutejszej przyrody, ale spędzenie tu paru miesięcy z lunetą, dobrym teleobiektywem mogło by stać się rozkoszą dla ciała i ducha.

Dziś odwiedzamy park narodowy Manuel Antonio. Żadne zdjęcia nie oddadzą jego naturalnego piękna. Na dzień dobry tutejszy strażnik nie wnikając w szczegóły dokonał przeglądu naszego bagażu podrecznego pod kątem alkoholu i żywności.  Wzbudziło to nasze zdecydowane niezadowolenie bo nigdzie na świecie dotychczas nie spotkaliśmy się z tym, żeby przeszukiwać bagaże plazowiczow.

Wejście do parku.

Owoce palmy u okolicznego sprzedawcy soku.

Park i witające nas leniwce, małpki, szopy, sarny …..

Kąpiel w Oceanie.

Po kąpieli wracam do koleżanki małżonki,  a tu z boku spaceruje jakiś futrzak. 

Jest fajnie na łonie przyrody obcujemy z miejscową zwierzyną. Ale nagle sprawy przybrały przyspieszony zgoła nieprzewidziany obrót. Futrzak zwęszył przemycone przez bramki jabłko. Po wprawnym otwarciu plecaka w trybie błyskawicznym zaczął przeszukiwać plecak.

Standartowo jestem opanowny i w sytuacji awaryjnej potrafię działać lecz tu odebrało mi mowę.  Futrzak odpychany maską przeze mnie nic sobie z tego nie robił, ja bałem się go zdzielić lub za sierść wytargać go z plecaka. On cwaniak doskonale wiedział jaki jest mój stan i dalej buszował.  Jak podjołem się konkretnego rozwiązania zostalo mi w rece trochę jego sierści i ciężko wyszarpana od Lufthansy bielizna mojej żony oddalała się wraz z futrzakiem w bliżej nie określonym kierunku. Ale tu zobaczyłem jak tygrys w cielił się w skórę małżonki i dała ona natychmiast susa za futrzakiem. Futrzakowi nie pomogły nawet okoliczne małpy liczące na łatwy łup w miejscu tragedii. Futrzak został pozbawiony reklamówki z bielizną, zona szczęśliwa, małpy i on mniej.

Futrzak w akcji zakończonej jego sukcesem /chipsy/.

Krab.

Owoce na sprzedaż. 

San Jose stolica Costa Rica.

Ciężko coś w tym temacie napisać. Costa Rica nie liczyła się w okresie kolonialnym więc z tamtego okresu nie ma tradycji. Jako wieczny dziewiczy las jej historia dopiero powstaje. Ograniczę się dziś do fotek z miasta.

Ostatni dzień w hotelu jutro Panama City i czas wracać do domu

Panorama miasta 

Na sztucznej grobli wybudowano deptak,drogę,trasy rowerowe innymi słowy miejsce odpoczynku panamczyków. z ciekawostek dwupasmowa jezdnia na okres weekendu ma zamykany jeden pas ruchu, drugi jest w całości dla rowerzystów.

Rowerzyści bywają różni, czasami bardzo atrakcyjni.

Architektura nowoczesna /autor nagradzany na całym świecie/.

Slamsy dzielnica wyjęta spod prawa. tutaj turyści nie mają wstępu chyba,że proszą się o guza.

Panama kolonialna /w dużej mierze w toku odbudowy/ wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury Unesco

Dom naśladujący konstrukcją statek.

Zabezpieczone ściany budynku do odbudowy.

W tych ruinach dawnego klasztoru widać podwaliny kunsztu architektonicznego i argumenty przemawiające kiedyś za budową kanału panamskiego w postaci tzw. łuku płaskiego.

Występy w mieście.

Widok nowoczesnej panoramy z pozycji starówki.

Ulubione kolorowe autobusy pełniące do dziś normalne obowiązki transportowe.

Bar.

Lody na starówce.

Restauracja bar gdzieś w bramie.

Ruiny starej Panamy.

Widok z wieży.

Ostatnie spojrzenie na najnowocześniejszą „Panamę”

I niestety kilkanaście godzin powrotu do domu.