Miesięczne archiwum: Grudzień 2016

Peru

 

Do słonecznego urlopu wstępnego jeszcze kilka miesięcy. Koleżanka małżonka zeznaje , że musi wybrać zaległe cztery dni nadgodzin koniecznie w tym roku. Cóż robić?  Mój własny szef grzecznie stwierdza robota nie zając nie ucieknie bierz wolne i jedź. Długo nie myśląc wybór pada na Amerykę Południową, Wyjazd niestety zorganizowany, a my nie mając specjalnego wyboru w ostatniej chwili mówimy tak. Biuro Rainbow. Co z tej decyzji wynikło o ile tylko będziemy mieli dostęp do debilnetu opiszemy. Przy okazji dziękuję Wszystkim którzy bronili mojego dobrego imenia i dostępu do „wolnych mediów” przy ostatniej publikacji.

WYJAZD;

Dzień przed pierwszy

Pakowanie Święta itp.

Horror nigdzie w Katowicach nie da się dojechać—-wyprzedaże. My rozpoczynamy pakowanie się do jutrzejszego wyjazdu i ostatnie zakupy, Ogólnie kanał. Samolot rejsowy KLM Warszawa-AMSTERDAM-PERU LIMA a tu jakieś dzikie wiatry nad Polską trochę jesteśmy w strachu. Jutro nad ranem startujemy osobówką na nasze poczciwe Okęcie skąd planowany jest nasz wylot. Planowane przybycie na Okęcie 4 rano godzina nie tyle nocna, co chora. My ludkowie codzienności nie mamy prawa z tymi terminami dyskutować, ale  do Warszawy 4 godziny, do Amsterdamu 1,5 w Amsterdamie tylko 6 godzin i nagroda kolejne 13 w locie do Peru. A można było doskubywać karpia, leżeć na kanapie, czy też obmyślać wakacyjne podróże.

Dzień 1

Wyjechaliśmy parę minut po północy na lotnisko w Warszawie. Na szczęście nic nie wieje i po 3,5 godzinie meldujemy się na terminalu. Linie KLM jakiś dziwnie wąski i długi wynalazek techniki lotniczej dowiózł nas do Amsterdamu. Jak w zasadzie nie pamiętam gdyż zaraz po wejściu oddałem się w objęcia Morfeusza. Przemierzyliśmy całe lotnisko celem dotarcia do właściwego gate i tu niespodzianka jak tylko usiedliśmy słyszymy komunikat o zmianie bramki na drugi koniec lxotniska. Tak udało nam się przemierzyć je prawie całe jeszcze raz. Teraz grzecznie czekamy. Nasz transport właśnie przyleciał i przechodzi lifting przed podróżą z nami.

Podróż urozmaicona drinkami, dobrym menu zamówionym już w Polsce minęła bez niespodzianek. Zmęczeni po dwudziestu kilku godzinach podróży wysiadamy w Limie i udajemy się przez kontrolę emigracyjną po bagaż. Moja kochana żoneczka nie była by szczęśliwa gdyby wszystko poszło jak należy. Ale po kolei, po pierwsze  gorąco jakieś 35 stopni w terminalu. Pan z odprawy nie dał nam odcinka uprawniającego do wyjazdu z Peru /na szczęście tak ma połowa grupy/. Następnie czekając po bagaż przyplątał się jakiś czworonożny sierściuch i Ela pozbyła się z mojego podręcznego bagażu jabłka sztuk 1. Czas się dłuży przypętał się drugi sierściuch i pozbyliśmy się reszty jabłek i mandarynek. Uff przygody się chyba już kończą lub zaczynają zobaczymy.  Nadjechał nasz bagaż no i zgodnie z tradycją trzeci raz w ciągu 3 miesięcy walimy do działu reklamacji bo walizka Eli jest pęknięta z obu stron od góry do dołu i ma powyrywane kółka. Miła obsługa globalnie porozumiewa się hiszpańskim lub też innymi językami pod warunkiem, że jest to hiszpański. Pilot czeka już tylko na nas /za terminalem/ a my grzecznie załatwiamy kwity. Tak na marginesie przydają się moje zdolności lingwistyczne bo już po pół godzinie wszystkie problemy zostały rozwiązane. Opuszczamy lotnisko przechodząc przez odprawę celną dwunożną nie obwąchującą podróżnych.  Nasze świąteczne kabanosy i inne dobra przeszły przez kontrolę.

Stanowisko reklamacyjne

Kantor obwoźny w hotelu

Pierwszy lokalny drink

Po omówieniu spraw pilnych udajemy się na spoczynek, gdyż jutro jak się dobrze wyśpimy wstajemy o 3-50 i ruszamy w trasę ZGROZA.

Dzień 2

4 rano po pójściu spać o 1 i podróży to jakaś przesada. Zjadamy śniadanko i kierunek Nasco. Pierwszy postój Rezerwat ptaków Paracas. W parku występują najróżniejsze gatunki od Głuptaków po Pingwiny. Wrzucam parę zdjęć z rezerwatu, ale ze względu na to, że pochodzą wyłącznie z tableta nie odzwierciedlają naturalnego stanu rzeczy /zoom/. Po powrocie uzupełnię z innych nośników. Park jeszcze niedawno stanowił alternatywę dla tzw. łatwych pieniędzy, gdyż zbieranie odchodów ptasich stanowiło lepszy zarobek niż wydobywanie złota !!! W chwili obecnej guano zbiera się raz na pięć lat. Wycieczka po rezerwacie odbywa się drogą morską z zakazem dobijania do wysp. Pacyfik w tym rejonie ma głębokość około40 metrów by kawałek dalej przejść od razu na 6000. W połączeniu z zimnymi prądami tu panującymi, pustynią ciągnącą się wzdluż oceanu ustanawia to specyficzne warunki klimatyczne i powoduje to powstawanie gigantycznej ilości ryb, planktonu, ptactwa etc.

Znak kaktusa 

Znak zrobiony na zboczu pustynnej  góry, który stanowi przedsionek indiańskiego cmentarza / za tą górą/ bez renowacji przy występujących tu pustynnych burzach cały czas jest widoczny ???

Platforma do zapełniania guanem

Ruszamy dalej i tu niespodzianka pierwsze przyczepy co prawda stacjonarne, ale zawsze przyczepy.

Migawki z trasy

Sklep wielkopowierzchniowy

Wózek do eksploracji pustyni

Sierść bez sierści

Płaskowyż Nasca z tajemniczymi figurami i liniami, stworzynymi przez indian setki lat temu ku czci różnych bóstw. Zwiedzamy go z poziomu małej Cesny.

I to zasadniczo koniec na dziś. Hotel fantastyczna kolacja, krótki spacer po mieście i aaa.

Kolacja i fantastyczny deser z kukurydzy i ananasa odpowiednik naszego kisielu z owocami, oraz Inca Cola odpowiednik naszej oranżady extra.Dzień 3 sylwester

Dzisiejszy dzień w całości w trasie jedziemy na sylwestra do miejscowości Arequipa dystans około 500km. Zaczęło się od wypadku na trasie.

Zakupy w jakiejś małej miejscowości

Krótka przerwa na zamoczenie kupra w Pacyfiku

Przerwa na obiad

Zdjęć i opisu Sylwestra nie będzie do czasu naszego powrotu do kraju, gdyż znajdują się na innych nośnikach.

na imprezę Sylwestrową udaliśmy się autokarem do dość odległego lokalu. Miałem po raz pierwszy okazję zobaczyć jak bawią się Ci z drugiej strony naszej ziemi.

Niestety wycieczka zorganizowana ma swoje prawa i musieliśmy wrócić do hotelu tuż po 12 w nocy. To chyba jest nie w porządku więc zaraz z grupą przyjaciół z wycieczki ruszyliśmy do lokalnej knajpki na ciąg dalszy witania Nowego Roku. Ja jak to u mnie bywa zaraz powitałem nowo poznane koleżanki z Peru ku uciesze całej grupy no chyba z wyjątkiem koleżanki małżonki, która to nie szaleje za moimi szybkimi znajomościami.

 

Polska ekipa obojętne gdzie i kiedy zawsze się świetnie bawi.

Peru w co nie wątpiłem jest piękne?

Niestety na koniec imprezy w lokalach się płaci, ta czynność przypadła koledze i jak widać nie wzbudziła jego entuzjazmu.

Kapliczka indiańska

Dzień 4 Nowy Rok

Najpierw życzenia Do Siego 2017 roku dla wszystkich moich czytelników. W większości wstaliśmy rano, po czterech godzinach spania w zespole dnia wczorajszego, zmęczeni po imprezie sylwestrowej i nocnych późniejszych baletach. Temat dotyczy również kierowców, których wcieło rano wraz z autokarem. Jak się znaleźli wyjazd już był opóźniony o około 1,5 godziny, którą gdybyśmy wiedzieli spędzilibyśmy w łóżkach. Zacznamy od zwiedzania miejscowości Arequipa. Niestety po za kościołem jeuickim ze wzgledu na Nowy Rok wsystko inne zamknięte.Jedziemy dalej w kierunku Doliny Colca przekraczjąc po drodze przełęcz na wysokości 4900 m nad poziomem morza.Pogoda robi się deszczowa,zimno jakieś 8 stopni. Podróż i pobyt na tych wysokościach ułatwiamy sobie żując liście koki. Zawierają one w małych ilościach środki narkotyczne. W połączeniu z miksem indiańskich herbatek jesteśmy przymuleni, ale obywamy się bez tlenu, środków farmakologicznych i ze względów bezpieczeństwa również alkoholi. Hotel położony na wysokości 3600 m świetna kolacja zero imprezy wymęczeni wysokością, podróżą idziemy spać.

Krzyż z elementami Bóstw indiańskichGdzieś w sklepie

Skrzyżowanie na styl amerykański 4xstopZioło i inne dobraMały hotelik w wysokich górach

Dzień piąty

Wstaliśmy trochę odespawszy wojaże i od razu w drogę do Canionu Colca. Po drodze jakaś mała wioska indiańska,gdzie dzieciaki codziennie rano tańczą. Wg legendy młody indianin, chciał zbliżyć się do swojej wybranki wbrew woli rodzicòw i przebrał się za dziewczynę. Po tańcach i osłabieniu czujności rodziców doszło do ich zbliżenia. Tyle legendy, pozostał po niej tylko biznes, gdyż dzieciaki tańczą w strojach ludowych za kasę pozując przy okazji do zdjęć. Canion Colca dwukrotnie głębszy i większy od niedawno oglądanego Grand Canionu w Kolorado. Latające nad nim potężne padlinożenrne Condory robią wrażenie. Z Condorami taka ciekawostka. Żywią się padliną, ale jak jej nieznajdują to potrafią zatakować duże zwierzęta typu krowa, alpaka, czy inna lama i gdy te stoją na krawędzi przepaści Condory pomagają im spaść. Ponownie przekraczamy przełęcz na 4900m i doliną wulkanów, cały czas na dużych wysokościach jedziemy dalej. Z wulkanami ciekawa sprawa 3 są cały czas aktywne, a my jesteśmy od nich naprawdę niedaleko. Badania naukowców dowodzą, że znajdujemy się w rejonie zagrożonym intensywnym trzęsieniem ziemi i potężną erupcją tychże wulkanów, gdyż przy poprzednim trzęsieniu ziemi płyty tektoniczne tego rejonu nie ułoźyły się prawidłowo. Tak więc kataklizm w rejonie będzie tylko nie wiadomo kiedy. Cały czas gdzie się da żujemy nasze liście, pijemy indiańskie wynalazki i tylko dzięki temu nie dopada nas choroba wysokościowa.

Na 4900 m nie ma już żadnej roślinności

Dzień 6 Boliwia

Ruszamy w kierunku Boliwii na jednodniową wycieczkę cel Cococabana, oraz jezioro Ticitaca. Miasteczko z kościołem Matki Boskiej z kolekcją figur Matek Boskich z całego świata. W kościele obowiązuje zakaz fotografowania więc fotek prawie nie ma. Jezioro powstało w wyniku wypiętrzenia gór Andyjskich, które odcieły część Pacyfiku. W efekcie tego powstało największe i najwyżej położone jezioro źeglowne na świecie. Na powierzchni około 8500 km2 znajduje się wiele wysp i osad indiańskich. My płyniemy dużym katamaranem na wyspę słońca na której to po dziś dzień mieszkają indianie stosując się do swoich tradycyjnych zwyczajów. Ciekawostką jest ustrój Boliwi, który w całości pozwala indianom stosować się do swoich zwyczajów, praw, obrzędów np. /za kradzież obowiązuje stosowana i wykonywa kara śmierci!!!!! /. W wiosce mamy spotkanie z szamanem, który poddaje nas procesowi oczyszczenia, cokolwiek to znaczy.

 

Granica Peru Boliwia i dwie godziny w plecy

Dzień 7

W środku nocy /5/ ruszamy na pożegnanie z jeziorem Ticitaca. Łódką wypływamy na jezioro, gdzie z trzcin zostały zbudowane przez indian pływające wyspy. Indianie wycinają trzcinę i osobno jej system korzenny. Bloki korzeni wiążą razem tworząc pływającą tratwę, następnie pokrywają ją wieloma warstwami trzciny. Bloki korzeniowe szybko zrastają się razem tworząc jednolity pływający blok. Dolne warstwy trzcin ulegają rozkładowi spajając powierzchniowo tratwę. Zwięczeniem są wierzchnie stale dokładane warstwy trzcin. Na tak powstałej i zacumowanej w dowolnym miejcu tratwie buduje się z drewna, trzciny itp. całe wioski indiańskie, ze szkołami, szpitalami itp. Gdzie nie gdzie widać na zdjęciach ogniwa fotowoltaiczne dostarczające wioskom energii, jest to jedyny wkład państwa w funkcjonowanie tych kilkuset letnich osad. Osady od czasu ich powstania są do dziś zamieszkiwane przez indian, którzy obecnie utrzymują się z rybołówstwa, rolnictwa, oraz turystyki. Jak widać na zdjęciach część Wysp Słońca udostępniona jest do zwiedzania, a ilość łodzi i statków nakreśla skalę oglądalności tego niezwykłego miejsca. Niewyspani, zmęczeni, ale szczęśliwi opuszczamy ten rejon i udajemy się w kierunku Cuzco. Cuzco stolica turystyki w Peru będzie nas gościć przez prawie trzy dni stanowiąc naszą bazę wypadową.

Domy budowane z błota, odchodów zwierzęcych, słomy standard w Peru

Dotarliśmy do Cusco

Dzień 7

Dotarliśmy chyba do najciekawszego dnia z naszej wycieczki. Dziś zwiedzanie Ollantaytambo, oraz Machu Picchu. Przenieśliśmy się w świat Inków. Ollantaytambo to twierdza obronna, Machu Picchu to Świątynia Słońca. Machu Picchu miasto zbudowane w XV wieku i w XI z niewiadomych przyczyn opuszczone przez Inków. Spekulacji i domniemań w tym temacie jest mnóstwo. Mieliśmy okazję poznać miasto w części dolnej, oraz zobaczyć Bramę Słońca. Nie będę tutaj przytaczać zasobów debilnetu do którego odsyłam wszystkich zainteresowanych. Nieprawdopodobna jest jakość wykonania wielu budowli. Niektóre z nich są w takim stanie iż wystarczy je przykryć dachem i stają się w pełni funkcjonalnymi obiektami. Inkowie posługiwali się wiedzą, której możemy im pozazdrościć.  Matematyka, astronomia, genetyka !!! , medycyna. W ramach kultu-wiedzy potrafili np. określać najkrótszy dzień roku. Wtedy też wiązali słońce do ziemi /specjalne miejsce – pal/ i pokazywali ludowi w ten sposób swoją potęgę. Każdego następnego dnia dzień był już tylko dłuższy. Znosząc najlepsze okazy danego gatunku roślin na inne wysokości /mówimy o tysiącach metrów npm/ modyfikowali dany gatunek rośliny. To powodowało iż żywności mieli pod dostatkiem co w okresie suszy , powodzi pozwalało im się utrzymać bezproblemowo,  ale również pomagać w bardzodużym zakresie innym.

Ollantaytambo

Machu Picchu

Machu Picchu Skalne Miasto Sanktuarium – zagubione miasto Inków

W 2007 roku Machu Picchu zostało wpisane na lisrę SIEDMIU CUDÓW ŚWIATA

Dzień 9 Święta Dolina Inków

Standard pobudka w środku nocy do autobusu i w drogę. Dziś zwiedzamy Świętą Dolinę położoną wzdłuź wijącej się wśród gór rzeki Urubamby.

Twierdza Sacsahuaman zbudowana z potężnych głazów dostarczanych z odległego /15km/ kamieniołomu. Wszystkie kilkumetrowe głazy dopasowane są do siebie i połączone bez użycia zaprawy. Obiekt wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 3600 m npm.

 

Kenko inkaski obiekt labiryntowy przeznaczony do mumifikowania zwłok.

 

Pisac inkaski cmentarz. Na zboczu góry wykuwano otwory w których w pozycyji embrionalnej chowano zmarłych. Wierzono iż człowiek się odradza co opisuje się na podstawie porównania do okresu wegetacji ziemniaka;

Inka w swoim życiu jest 3 razy szczęśliwy. Jak się rodzi, żeni, umiera. Ziemniak wzrasta, owocuje, a następnie z jego bulwy powstaje nowa roślina.

Poniżej grobowce na zboczu góry w dużym powiększeniu widać szczątki ludzkie w niektórych otworach. Zdjęcia z innego aparatu wstawię później. w drodze.

Zakąska przed obiadem przysmak narodowy Peru ŚWINKA MORSKA

W smaku coś, ala kurczak.  Je się rękami,  popija piwem kukurydzianym i anyżówką. 

Obiad gdzieś w trasie

Dzień 10

Lecimy samolotem do Limy. Samolot ma prawie dwu godzinne opóźnienie, co w sposób skuteczny rozwala plan dnia. Z ciekawostek to takie opóźnienia to standard w tym kraju. Opóźnienie opóźnieniem, ale ten totalny brak informacji to dopiero jest uciecha.

W związku z taķą sytuacją zwiedzamy tylko Muzeum Inkaskie w Limie. W muzeum, kiedyś prywatnym znajdują się same oryginalne eksponaty bogato zdobione złotem, srebrem. W kompleksie muzeum znajduje się Muzeum Ceramiki Erotycznej.Dzień 11 Lima

I tak dotarliśmy do ostatniego dnia w Ameryce Południowej. Jesteśmy w Limie skąd wieczorem przez Paryż udamy się do Polski. Zdjęć z dzisiejszego dnia mało, gdyż we wszystkich obiektach, które zwiedzaliśmy obowiązuje zakaz fotografowania. Lima potężne 12 mln miasto. Jadąc autokarem przedstawia nam się widok totalnej biedy i perspektywa światowej aglomeracji. Brak czasu nie pozwala nam szerzej zgłębić tematu więc opieramy się na informacjach przewodnika. W skrócie ludność z odległych rejonów Peru wyprzedaje swoje majątki i migruje do stolicy. Tutaj w błyskawicznym czasie okazuje się, że dla osób nie wykształconych w zasadzie nie ma pracy, a ich cały życiowy dorobek nie ma się nijak do realiów Limy. Na skutek tego powstają slamsy oraz dzielnice zagrożone wysoką przestępczością. Młodzi ludzie organizują się w małe gangi poszukujące łatwego zarobku. W połączeniu z setkami tysięcy nielegalnej broni palnej, braku ewidencji ludności,  braku kontroli państwa nad przemytem narkotyków, nielegalnymi kopalniami złota, czy srebra można sobie dośpiewać resztę. Równocześnie Lima jest centrum rozwoju nowych technologi, potężnym centrum handlowo-biznesowym, portem co generuje powstawanie dzielnic luksusu, przepychu i bogactwa. Ogólnie całe Peru stanowi zestaw potężnych kontrastów. Kraj posiada duże złoża złota, srebra, czy też innych dóbr jest światowym potentatem w produkcji i eksporcie narkotyków.  Państwo kontroluje i opodatkowywuje około 30-40 % produkcji. Ludność w dużej mierze nie podlega żadnej ewidencji. Zabudowa, prawa własności, prowadzenie działalności gospodarczej w znakomitej części odbywają się bez udziału państwa. Do tego przemyt na bardzo dużą skalę generuje powstawanie dużego kapitału finansowego.

Spotkaliśmy na całej kilku tysięcznej trasie jednego campera na szwajcarskich numerach rejestracyjnych z rowerami i całym innym ekwipunkiem. Gratuluję odwagi i życzę udanej wyprawy. Ja po zapoznaniu się ze zwyczajami tego kraju chyba bym się nie odważył na taką eskapadę. Trzeci, czwarty i kolejny świat rządzi się swoimi prawami, które dla nas są nie do zaakceptowania.